Elektronarzędzia - dla zawodowca i majsterkowicza

8 marca 2019

wiertarka

Mawia się, że jeśli kobieta prosi mężczyznę, żeby naprawił coś w domu, to nie musi mu tego przypominać co pół roku. Jeśli Twoja partnerka sięgnęła już po telefon do fachowca, nie wszystko stracone - możesz wstać z kanapy i wreszcie przykręcić szafkę. Bez śrubokrętu - wyręczą Cię elektronarzędzia.

Pamiętasz jeszcze czasy, kiedy drzewa ścinało się siekierami, cement mieszało deską, a panele szlifowało nieprzyjemnym w dotyku papierem ściernym? Dziś te czasy odeszły do lamusa, choć wciąż możemy spotkać drwali, którzy ćwiczą muskulaturę podczas ciężkich prac. Ty o swoje bicepsy możesz dbać na siłowni, bo do obowiązków zarówno w domu, jak i w pracy, nieocenionym wsparciem są narzędzia napędzane siłą elektryczną.

Na budowie, w ogrodzie, przy sprzątaniu - elektronarzędzia są wszędzie

Ocenia się, że w ciągu pięciu lat rynek elektronarzędzi osiągnie wartość 46 miliardów (!) dolarów. To najlepszy dowód na to, że w naszych piwnicach młotki, obcęgi czy ręczne piły zaczynają być bardziej dekoracją, niż przyrządami pierwszej potrzeby. Nadal z nich korzystamy, ale raczej w sytuacjach kryzysowych. Ale myli się też ten, kto uważa, że ich następcy ograniczają się do wiertarko-wkrętarek czy pilarek akumulatorowych, bo na „elektrojarmarku” funkcjonują nie tylko poręczne akcesoria, ale także ciężki sprzęt, np. stacjonarne tokarki do metalu lub masywne betoniarki.

Wszystko dlatego, że popularność ekwipunku na prąd w pewnym momencie rozprzestrzeniła się poza budowlane place oraz zakłady przemysłowe i zagościła w naszych prywatnych warsztatach. Na drogie urządzenia niegdyś pozwolić mogli sobie potężni inwestorzy, ale wraz z biegiem czasu i rosnącą konkurencją, nawet przeciętnemu Kowalskiemu starczało funduszy na szlifierki, odkurzacze przemysłowe czy teleskopowe nożyce do żywopłotu. Dzięki temu nie tylko zmienił się charakter pracy z manualnej na mechaniczną, ale także rozszerzyła się wszechstronność sprzętu - dziś można go używać w zasadzie wszędzie: na budowie, w mieszkaniu i ogrodzie, a nawet przy generalnych porządkach.

Wygoda i niwelowanie zagrożeń

Narzędzia zasilane energią elektryczną wydają się także o wiele bezpieczniejsze w użyciu niż sprzęt „ręczny”. Wcześniej ryzyko skaleczeń oraz innych urazów było wysokie - wystarczyło, że omsknie się ręka. Dzisiaj coraz więcej producentów stawia na systemy, które asekurują przed nieszczęściami. Na przykład pilarki marki BOSCH stosują blokady wrzecion, które pozwalają w nieszkodliwy sposób zmieniać ostre tarcze pilarskie, a młotowiertarki firmy Dedra posiadają zwiększającą kontrolę nad odwiertem rękojeść. To wszystko sprawia, że Twoja praca jest wygodna, a jednocześnie masz świadomość, że skończysz ją… w jednym kawałku.

W zasadzie jedynym zagrożeniem, jakie wciąż niosą za sobą elektronarzędzia, to wysoki poziom hałasu podczas ich używania. Na to jednak też wytwórcy znajdują sposoby. Stosuje się albo systemy wygłuszające, albo dołącza do zestawu odporne na dużą liczbę decybeli słuchawki. A nawet jeśli przez chwilę posłuchasz głośnego odgłosu wiertarki, to chyba lepsze to, niż słuchanie narzekania kobiety, która znów przypomina o niedokręconej szafce...

Więcej na e-metal.pl

Komentarze (0)

Zostaw komentarz